czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 7

Rozdział7

KOMENTUJCIE, BO TO MEGA WSPIERA W PISANIU !! MIŁEGO CZYTANIA  


 *Melania*

Po wyjściu ze szpitala Niall jest jakiś taki nieobecny. Nie odzywa się, nie patrzy w moim kierunku, a kiedy udało mi się złapać z nim kontakt wzrokowy...jego tęczówki nie biły już takim blaskiem. Czuję, że ma to jakiś związek z tym co przekazał mu lekarz, tylko nie wiem co to było. Jednakże ta wiadomość musiała być naprawdę zła.

Podjechaliśmy pod dom. Blondyn wyszedł z samochodu i chyba nie muszę mówić, że nie uraczył mnie nawet przelotnym spojrzeniem ? Jestem raczej wytrzymałą osobą, ale już zaczyna mnie to wnerwiać.  No bo ile można ?
Po wejściu do budynku nie zauważyłam go w salonie, więc ruszyłam w kierunku jego pokoju. Po drodze mijałam panią Horan.

- Dzień dobry skarbie. Coś się stało ? - Zapytała uprzejmie.
- Dzień dobry. Nie nic się nie stało, tylko muszę porozmawiać z pani synem. - uśmiechnęłam się i nie czekając na odpowiedź, wyminęłam ją.

Zapukałam. Nic. Jeszcze raz. Nadal zero. O nie drogi Horanku, mnie tak łatwo się nie pozbędziesz. I otworzyłam drzwi. 
Rozejrzałam się po pokoju, który wyglądał cudownie. Cały był urządzony w kolorach kremowo - brązowych. Naprzeciwko drzwi stało biurko w kształcie połowy prostokąta, które idealnie pasowało do szafy stojącej obok. Po prawej stronie całego pomieszczenia stała bardzo wielka skórzana kanapa, która dawała niesamowity efekt. Za łóżkiem znajdowało się okno z pięknym widokiem na krajobraz. Jednakże przed nim stał wielki plazmowy telewizor umiejscowiony na drewnianej w kolorze ciemnego brązu półce. Ogólny efekt był niesamowity, lecz nie po to tutaj przyszłam. Rozejrzałam się jeszcze raz po pomieszczeniu zatrzymując wzrok na blondynie z gitarą siedzącego obok wersalki. Korzystając z tego, że nie zostałam zauważona przez wymienionego wcześniej blondyna, podeszłam bliżej i przysłuchiwałam się granej przez niego melodii. Wiedziałam, że skądś kojarzę tą piosenek, lecz nie znałam do końca jej tytułu. Dopiero kiedy rozległ się cudowny głos i zaczął śpiewać pierwsze słowa wiedziałam, że jest to Baby Blue Eyes A Rocket To The Moon . 
Przyznam szczerze, że nie jestem fanką starych piosenek. Lecz ta jest inna. "Uderzyła" we mnie swoim przesłaniem. Jej tekst jest cudowny szczególnie taki jeden fragment.




"Przywoziłem ją do domu kiedy nie mogła ustać,
Lubię myśleć że jestem lepszym człowiekiem
Nie pozwalając jej robić tego z czego jest znana.
Nosi obcasy i zawsze upada,
Nie pozwolę jej myśleć że jest wszystkowiedząca.
Ale wszystko co robi źle, wydaje się takie dobre.
Moje oczy jej nie wierzą,
Ale moje serce jest przez nią zaprzysiężone."


Krótko mówiąc: piosenka o niespełnionej miłości. Nawet się nie zorientowałam kiedy muzyka dobiegła końca, a Irlandczyk odłożył gitarę. Nim zdążyłam się zorientować chłopak odwrócił się w moją stronę, a z jego twarzy można było wyczytać zdziwienie, które szybko przemieniło się w ..ból i smutek ? Postanowiłam zacząć rozmowę, bo przecież po coś tu przyszłam.

- Dobra słuchaj i nie przerywaj. Na początek powiem wow. Masz niesamowity głos, ale nie wiem po co Ci to mówię, przecież jesteś gwiazdą i.... powinieneś wiedzieć no i dlatego... DOBRA ! Nie po to tutaj przyszłam. - Niall zachichotał (do czego się już przyzwyczaiłam..przynajmniej tak mi się zdaję) z mojej dziwnej wymiany zdań, ale zaprzestał widząc mój karcący wzrok. - Odpowiedz szczerze. Co się takiego wydarzyło w szpitalu ? I nie próbuj mi wmówić, ze nic takiego się nie stało. 
Widziałam, że się przez chwilę wahał cyz powiedzieć prawdę czy wymyślić jakąś bajeczkę, lecz wybrał to drugie...
- A co takiego miało się stać ? - Przewróciłam oczami. Usiadłam bezradnie na łóżku czując łzy zbierające się pod powiekami. Horan widząc to przykucnął naprzeciwko mnie łapią mnie za ręce. Spojrzałam się w ich kierunku, a blondyn momentalnie zmieszany zabrał swoją dłoń z mojej. Szkoda. 
- Słuchaj, jeśli by coś się działo powiedział bym Ci, tak ? - kiwnęłam lekko głową. - Więc nie masz się czym martwić.
- Wiem. Ale się po prostu martwię. Mimo, że nie jesteśmy rodziną to ja się do was przywiązałam i nie darowałabym sobie, gdyby Tobie... - Szybko poprawiłam się. - ...Wam się coś stało.
I nie wiem co we mnie wstąpiło, ale przytuliłam blondyna. Na początku był zdezorientowany lecz później oddał uścisk.

- Zapamiętaj jedno księżniczko: ŻYCIE TO NIE BAJKA.*



- I wiecie co dzieci ? Nie przyznałam się nigdy, ale już w tamtej chwili zakochałam się w tym uroczym Irlandczyku.


* Życie to nie bajka - tytuł całego ff ( Life as [ not ] in a fairy tale ___________________________
Hejka !!
Tak dobrze widzicie ! Wtajemniczona powraca, a wraz z nią dłuższy rozdział :) Po tygodniu mordowania się z tym rozdziałem mogę z dumą powiedzieć, że SKOŃCZYŁAM. Jak wiecie jestem teraz na wyjeździe i tylko jak znajdowałam chwilkę to siadałam i pisałam po kawałeczku. I takim cudem mamy go o 2 tygodnie wcześniej niż planowałam !!! :* Tutaj bardziej opisowo, ale mam nadzieję, że nie jest taki zły. Dziękuję wam za tyle wejść jak i komentarzy, które bardzo wspierają. Teraz już raczej rozdziały będą pojawiały się systematycznie (mam nadzieję), ponieważ oceny już w większości wystawione. Więc dziękuję i do następnego / Wtajemniczona <3

1 komentarz:

  1. Tak! Tak! Tak! Rozdział :D
    Piękny i cudowny, ale miałam nadzieje, że mooooooże nasz drogi, słodki Horanek ją pocałuje... Ale ta końcówka i tak słodka.
    To życzę weny i czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń