środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 5



Rozdział 5

KOMENTUJCIE, BO TO MEGA WSPIERA W PISANIU !! MIŁEGO CZYTANIA  X
Przeczytajcie notkę. Dziękuję :)

Podniosłam głowę i dopiero teraz zauważyłam, że nasze twarze są na tym samym poziomie i są tak blisko siebie...

Ale oczywiście musiałam coś zepsuć i kichnęłam ! Prosto w jego twarz. Ale byłam miło zaskoczona, bo on zamiast się ode mnie odsunąć zniesmaczony, po prostu zaczął się śmiać. I to tak uroczo. Chwila co ? 


-Ale babciu jak to ? Kichnęłaś ... mu.. tak ... prosto ... w twarz kiedy mieliście się ... pocałować ? - Spytała się moja wnuczka przez śmiech.
- Cii...nie przerywaj...


Nasze..nie wiadomo co przerwała pani Horan wołająca nas na obiad. Odsunęliśmy się od siebie i nadal skrępowani ruszyliśmy w stronę kuchni.

 Po obiedzie, który odbył się (na szczęście) bez żadnych wpadek, ruszyłam do swojego pokoju. Wypakowałam najpotrzebniejsze rzeczy z torby i przebrałam się w piżamę. Byłam zmęczona tym dniem więc położyłam się spać i od razu usnęłam, myśląc o pewnym blondynie...

***

- Melania...Mel...Melusiu..kochanie... 
Zabiję tego kogoś, kto postanowił pograć w nową zabawę "Kto wcześniej obudzi Melanie wygrywa" ughh... 
Otworzyłam najpierw jedno oko, potem drugie i ujrzałam blondyna schylającego się nade mną.

- No wreszcie wstałaś. - Uśmiechnął się chytrze.
- Która godzina ? - zapytałam zaspana.
- Idealna by zacząć zwiedzać to cudowne miasto !!! - wykrzyczał uradowany chłopak.
- Okey daj mi 30 minut. - Kiedy był już przy drzwiach i miał wychodzić, coś sobie uświadomiłam. - Chwila ! - Stanął i spojrzał na mnie - Czy ty mnie nazwałeś kochanie ? 
Spojrzał na mnie i się zarumienił.
- Pff.. nie. Chyba Ci się coś przesłyszało... To ja lecę Pa ! - Wyleciał niczym torpeda w rytm mojego śmiechu.


***


 - Oj no wracajmy już... nogi mnie bolą... - Zaczął marudzić.
Chyba nie muszę wspominać, że PRZY OKAZJI weszliśmy do centrum handlowego, prawda ? 
- Jesteś strasznie marudzący wiesz ? - Zapytałam przyglądając się ślicznej bluzce. - Ale skoro tak ładnie prosisz to chodź tylko jeszcze do tego jednego - wskazałam sklep naprzeciwko - sklepu i będziemy wracać.

Wyszliśmy z tego sklepu i szliśmy do naszego "ostatniego" sklepu. No chyba nie myślał, że tak szybko uda mu się mnie stąd tak szybko wywalić.

Później wszystko działo się szybko. Ostatnie co pamiętam to masa fanek, ludzi z aparatami i upadającego blondyna...


____________________________
Hejka :**
Witam was z nowym rozdziałem !! Może nie jest jakiś specjalny, ale nie wiedziałam jak inaczej to opisać. Powiem wam, że akcja w szpitalu będzie bardzo ważna dla całego tego ff :) Jak myślicie, co mogło się stać Niallowi ? Teraz dwie sprawy:
1. Najpierw dziękuję wam za tyle wejść i komentarzy. To niesamowite, że cały czas zyskuję nowych czytelników <3  Dziękuję, że jesteście ze mną.
2. Będzie ktoś z was w sobotę na zlocie Directioners w Wa-wie ? :) Ja już nie mogę się doczekać :*
Kocham i pozdrawiam /Wtajemniczona x


środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 4

Rozdział 4

KOMENTUJCIE, BO TO MEGA WSPIERA W PISANIU !! MIŁEGO CZYTANIA  X
Proszę o przeczytanie notki, ważna !!!

Stałam tam i patrzyłam się na blondyna nie wiedząc co teraz zrobić. Na szczęście przerwał tą niezręczną ciszę jego melodyjny głos...
- Em.. Hej jestem Niall. - Przywitał się i uśmiechnął się słodko... To znaczy normalnie ! Tak, normalnie...
- H-hej Melania. Ja będą tu mieszkać przez jakiś czas - uśmiechnęłam się niepewnie. - Ch-chyba nie będzie Ci to przeszkadzało ?
- nie, nie ! No pewnie, że nie. Tylko szkoda, że nikt - spojrzał się na panią Horan - mi nie powiedział, że będzie tu mieszkać taka ślicznotka. - Kiedy uświadomił sobie co przed chwilą powiedział oczy zrobiły mu się wielkości pięciozłotówek i spuścił zawstydzony  wzrok na buty. Za późno. Usłyszałam to i mogę się założyć, że wyglądałam jak dojrzały pomidor.
Ciszę przerwała jego mama stojąca obok (o której zapomnieliśmy, ale mniejsza z tym). Stałą uśmiechnięta i patrzyła na nas z taką... miłością. Coś czego nigdy nie widziałam u swoich rodziców. Przykre, ale niestety prawdziwe.
- Dobrze, to idźcie i róbcie co chcecie, ale za godzinę macie stawić się na obiedzie, zrozumiano ?! - Rozkazała nam palcem, a my przytaknęliśmy. 
Nie wiedząc co robić ruszyłam w stronę swojego pokoju. Chyba mogę go tak nazywać.
Kiedy już miałam zamiar wchodzić poczułam rękę na swoim nadgarstku. Odwróciłam się i ponownie ujrzałam te piękne błękitne tęczówki. Nadal trzymał mnie za rękę dlatego spojrzałam na dół. On chyba to zauważył, bo od razu puścił. Szkoda. 
- Bo...chciałem się zapytać.. - Nie patrzył mi w oczy i cały czas pocierał kark. - Bo po twoim akcencie słychać, że nie jesteś stąd. - Spojrzał na mnie wyczekująco, na co tylko kiwnęłam głową na znak zgody - I czy chciałabyś... abymcięjutrooprowadził ? 
Powiedział wszystko na jednym wdechu, a ja próbowałam się nie zaśmiać,więc tylko zachichotałam.
- Um..pewnie. - uśmiechnęłam się.
- To super. - Odwzajemnił to, po czym odwrócił się i poszedł do  (jak sądzę) swojego pokoju.
Ja również weszłam do swojego pokoju i zerknęłam czy na pewno zamknęłam drzwi. Kiedy byłam pewna, że nikt nie usłyszy.. rzuciłam się na łóżko i zaczęłam piszczeć w poduszkę. Tak ludzie. Dziewiętnastolatka piszcząca z powodu chłopaka... czy czasem nie uciekła pacjentka z psychiatryka ? Tak tylko pytam.

 ***


Nim zerknęłam minęła godzina i powinnam zejść na obiad, a ja nadal leżę gapiąc się w sufit. 
Po 5 minutach zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę wyjścia. Jeszcze zerknęłam w stronę lustra czy się nie potargałam, ale nie jest jeszcze tak źle więc wyszłam na korytarz.
Na schodach zauważyłam, ze chłopak już jest przy stole i patrzy w moim kierunku. Oczywiście chciałam zrobić jak najlepsza wrażenie i zejść z gracją. Ale ja oczywiście musiałam potknąć się na ostatnim schodku i spaść z niego. Psychicznie już byłam gotowa na spotkanie z podłogą, lecz coś a raczej ktoś mnie przed tym uchroniło. Niall. Wpadłam prosto w jego ramiona. Podniosłam głowę i dopiero teraz zauważyłam, że nasze twarze są na tym samym poziomie i są tak blisko siebie...

- Oj słoneczka moje, żebym ja tylko wiedziała, że ten moment tak wiele zmieni...

_________________________________
Witam, cześć i czołem ! :)
Na początek: Bardzo was przepraszam, że rozdział nie dodawany tak długo, ale przyznaję się bez bicia straciłam wenę. Piszę jeszcze dwa pozostałe ff, ale z nimi nie mam takiego problemu. Co się brałam za pisanie tego rozdziału to nie wiedziałam co pisać. Mam nadzieję, że nie jesteście źli i mi to wybaczycie, bo mimo braku weny (mam nadzieję, że to chwilowe) nie chciałam zawieszać tego opowiadania :) 
Również wierzę w to, że ktoś to czyta :* To na tyle.
Do następnego... Wtajemniczona x

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 3

Rozdział 3

KOMENTUJCIE, BO TO MEGA WSPIERA W PISANIU !! MIŁEGO CZYTANIA  X

- No to na czym skończyłam ? A tak...
Wylądowaliśmy, a ja czuję się taka pełna energii. Ale co się dziwić, jestem przecież w NOWYM YORKU !! Boję się, że nie przyjmą mnie do tej szkoły muzycznej, a przecież to moje marzenie. Lecz trzeba przyjąć, że ŻYCIE TO NIE BAJKA.* Powinnam się cieszyć, że w ogóle mam szansę je spełnić. 
Z takim nastawieniem wysiadłam z samolotu. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam przed siebie. W końcu  You Only Live Once !!*
Wysiadłam z taksówki i skierowałam się w stronę domku naprzeciwko. To w nim miałam tymczasowo zamieszkać, przynajmniej do czasu, aż dowiem się czy będę uczęszczała tu do tej szkoły. Jeśli uda mi się, wtedy wynajmę mniejszy, własny domek, jeśli nie cóż.. będę zmuszona wrócić do Polski. 
Muszę przyznać, że budynek z zewnątrz wygląda zjawiskowo i przytulnie. Nie jest to pałac, ale do najmniejszych nie należy.
Chwyciłam walizkę i podreptałam  do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem. No to jedziemy...
Drzwi otworzyła mi kobieta w średnim wieku.
- Witaj słoneczko. Ty pewnie jesteś Melania, zgadłam ? - kiwnęłam głową. - Ja jestem Maura Horan. - Skądś kojarzę to nazwisko, albo już mam jakieś urojenia.
- Dzień dobry. Tak, ja w sprawie wynajęcia pokoju. Jeśli nie byłby to problem...
- Oj pewnie, że nie. O, gdzie moje maniery zapraszam do środka. 
Rozejrzałam się po umeblowaniu mieszkania i muszę przyznać, że podoba mi się tutaj.
- Chodź pokażę Ci cały dom i gdzie się co znajduję. - Uśmiechnęła się przyjaźnie i ruszyłyśmy na zwiedzanie domu.

Po zorientowaniu się mniej więcej gdzie się co znajduje, Maura zaproponowała mi herbatę. Usiadłam przy stole w kuchni  i patrzyłam jak pani Horan zalew wodę.
- A jeszcze bym zapomniała. Dzisiaj przyjeżdża mój syn na kilka dni. To dla mnie ważne, bo go często nie ma w domu, bo cały czas jest w hm..pracy. Chyba nie masz nic przeciwko ?
- Nie oczywiście, że nie. Chętnie go poznam, a teraz pójdę do Siebie. - Wzięłam swój napój, poszłam do "swojego" pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. 

Po wyjęciu swoich rzeczy z walizki i rozłożeniu ich na półkach, podeszłam do szafy wybrać strój na przebranie. Wybrałam ten zestaw i się w niego przebrałam. Akurat kiedy skończyłam usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. Wzięłam swój telefon w ręce i wyszłam z pokoju na spotkanie syna pani Maury. 
Patrzyłam się w schody i dopiero kiedy zeszłam podniosłam wzrok, a to co tam zobaczyłam sprawiło, że telefon wypadł mi z rąk i pewnie zbiła się szybka. Ale to teraz najmniej ważne, bo teraz mam ważniejsze rzeczy, np. y]takie jak  te błękitne oczy znów wpatrujące się we mnie. 
- Melania poznaj mojego syna, Nialla.

przypisy:
* "Życie to nie bajka" (Life as not in a fairy tale) - tytuł tego opowiadania.
* "You only live once" - Żyje się tylko raz

________________________________________
Hejka misie :)
I jak wam się podoba ? Rozdział napisałam wcześniej, dlatego dzisiaj już dodaję :) 
Jak zauważyliście (albo i nie) jest nowy szablon ! A do tego możecie znaleźć ten blog  na spisie (buttony po prawej). No więc do następnego.
Wtajemniczona x

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 2

Rozdział 2

KOMENTUJCIE, BO TO MEGA WSPIERA W PISANIU !! MIŁEGO CZYTANIA  X
(Tekst pisany pochyło jest wtedy, gdy opowiada wnuczętom czyli teraźniejszość !!)

- Pamiętam ten dzień jak by to było wczoraj, a minęło z 60 lat. No ale wracają do historii...
 Piiip. Piiip. Piiip. Obudził mnie dźwięk mojego budzika. To ten dzień. To dzisiaj spełnią się moje marzenia i polecę do NY !! Wstałam z łóżka i ruszyłam do mojej małej garderoby. Muszę wybrać coś wygodnego na podróż. 
W końcu postawiłam na TEN ZESTAW. Wygodnie i na luzie, czyli krótko mówiąc mój styl. W łazience zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Tam czekała już moja mama. 
- O jesteś. Słuchaj, tata miał ważne spotkanie w pracy i nie może się z tobą pożegnać. - Czy bardzo wyjdę na sukę jeśli powiem, że nie jest mi przykro ? 
- Okej. Za ile jedziemy ?
- Hmm... Pójdę jeszcze do łazienki i będziemy mogły się zbierać. - Uśmiechnęła się lekko i wyszła, więc postanowiłam sprawdzić czy wzięłam te najpotrzebniejsze rzeczy. Resztę mają mi dowieźć później. Telefon, laptop, słuchawki, woda do picia, plakaty idoli, płyty muzyczne i najważniejsze Gitara. Bez niej nigdzie się nie ruszę. Dzięki niej mogę odizolować od świata. 
Mają małą retrospekcję przerwał odgłos otwieranych drzwi od łazienki. 
- Melaniaaa jesteś gotowa ?? - Usłyszałam głos swojej matki.
Zbiegłam po schodach. Ostatni raz odwróciłam się w stronę salonu. Zegnaj monotonio, rozpoczynam nowe życie. 
 Droga na lotnisku minęła na gadaniu (czytaj: Mama nawijała, a ja słuchałam muzyki). 
Pożegnałam się z nią i zaczęłam iść w stronę mojego samolotu. Wyłączałam właśnie telefon, gdy poczułam, że na kogoś wpadłam. Było to dziewczyna z koszulką "I love One Direction". Coś tam o nich kiedyś słyszałam, ale dokładnie nie pamiętam co. 
- Ej uważaj jak łazisz !! - Miło. Zignorowałam ją i szłam dalej. Co dzisiaj tak dużo osób się tutaj zebrało ?? Dopiero po chwili zauważyłam wielki napis : Welcome to Poland boys. Czyli o to chodzi. Próbowałam się przeciskać przez tłum, ale wtedy zobaczyłam chłopców wychodzących z samolotu i jedyna co słyszałam to krzyk fanek. Nieświadomie pchając się przez tłum, nie zauważyłam, że podeszłam pod samą barierkę. I na co mi to było ? 
Wtedy to się stało. Złapałam kontakt wzrokowy z wysokim blondynem. Stanął w miejscu nadal patrząc tymi swoimi błękitnymi tęczówkami. Staliśmy tak jakbyśmy toczyli wojnę na wzrok. Jednak on pierwszy musiał spuścić wzrok, ponieważ ochroniarz kazał im iśc dalej. I to tyle co widziałam te piękne oczy. Odwróciłam się i ze swoją walizką ruszyłam w odpowiedni kierunek z dziwnym uczuciem w sercu.
Zaśmiałam się cicho. - Oj żebym ja wiedziała, że to uczucie nie było przypadkowe i że to był znak. No ale niestety, albo i stety, nie wiedziała, że jeszcze go zobaczę....
_______________________________
Hejka !
No więc mamy nowy rozdział :) Jak wam się podoba ? Muszę przyznać, że nawet nawet mi się podoba. Mam nadzieję, ze zostawicie po sobie ślad :* Kocham was i do następnego
Wtajemniczona x